Ostatnimi czasy zauważyłam, że wiele z Was w niedługim czasie będzie się bronić, bądź zaczynać pisać pracę dyplomową. Tak się składa, że ja broniłam się prawie miesiąc temu- 27 września. Postanowiłam więc podzielić się z Wami kilkoma sposobami i moimi spostrzeżeniami, które mogą Wam pomóc przy pisaniu pracy i obronie.
Rady dotyczące pisania pracy dyplomowej:
1) Pomyślcie wcześniej nad tematem pracy. Jeśli nie na wszystkich uczelniach, to na większości, jest możliwość zgłoszenia swojego tematu. Dlaczego to jest świetna opcja? Ponieważ macie możliwość pisać o czymś, co Was interesuje. Nawet jeśli jesteście na danym kierunku przez przypadek/bo rodzice tak chcieli/bo nie dostaliście się na inny kierunek, to na pewno macie jakiś temat, który Was interesuje a związany jest z kierunkiem, który studiujecie.
2) Zróbcie tzw. wywiad środowiskowy i popytajcie się starszych kolegów o promotorów. Wiadomo, że jeśli na roku może być nawet powyżej 200 osób i każda musi mieć temat pracy dyplomowej, to jest i wielu promotorów. Wielu z nich można w ogóle nie znać. Nie oznacza to, że trzeba się tych osób, których się nie zna, bać i unikać ich jak ognia. Poza tym często okazuje się, że asystent/profesor z którym się miało zajęcia i był świetny, nie nadaje się na opiekuna pracy dyplomowej. Nie warto się więc kierować tym kryterium...
3) ... powiem więcej- wg mnie warto wybrać najbardziej zasadniczą i wymagającą osobę, która jednocześnie nie przeraża nas niemal na śmierć. Wiem, że niektórzy mogą się popukać w głowę, jednak uwierzcie mi na słowo- większość studentów pracuje lepiej, gdy wiszą nad nimi konkretne terminy. Jeżeli Wasz opiekun będzie Wam stawiał konkretne zadania i konkretne terminy, dużo łatwiej będzie się Wam zmobilizować do pracy, niż przy osobie, która jest lajtowa, albo co gorsza powie Wam, że macie do niej przyjść z gotową pracą.
4) No właśnie. A co, jeśli trafimy właśnie na taką osobę- promotora, który Was olewa i w ogóle nie pomaga Wam pisać pracy, chociaż to jego zadanie? Przede wszystkim radzę samemu narzucić sobie terminy. Nie ma nic gorszego, niż obijanie się, a potem strach, czy się zdąży na czas ze wszystkim. Poza tym, jeśli jesteście w sytuacji, że Wasz promotor powiedział Wam, żebyście się zgłosili do niego, gdy już napiszecie całość, jest duże prawdopodobieństwo, że dużo tekstu będziecie musieli zmienić. Słyszałam historie (zaznaczam, to są historie zasłyszane, nie znam takich osób osobiście), że ktoś napisał swoją pracę, a opiekun, który w ogóle się tym nie interesował, stwierdził, że ta praca mu się nie podoba, że nie tak to powinien napisać i kazał pisać wszystko od nowa. Warto jest więc ustalić sobie takie terminy, żeby w razie co wyrobić się w czasie.
5) Nie bójcie się angielskich artykułów. Nie wiem z czego korzysta się, przy pisaniu pracy na kierunku humanistycznym, jednak ja, będąc na uczelni medycznej, korzystałam niemal całkowicie z naukowych artykułów po angielsku. Fakt, na początku może to być przerażające, bądź co bądź jest to język obcy. Jednak po pewnym czasie człowiek przestaje bać się tego języka, zna już fachową terminologię. Dlaczego korzystanie z angielskich tekstów źródłowych jest DUŻYM plusem? Ano dlatego, że wtedy jest małe prawdopodobieństwo, żeby system antyplagiatowy, który stosują niektóre uczelnie (a przynajmniej ponoć stosują, jak jest w rzeczywistości, to cholera go wie), wykażą plagiat. Przy korzystaniu z angielskich tekstów właściwie możecie przetłumaczyć na język polski cały artykuł, a żaden program nie powinien tego wyłapać, gdyż małe prawdopodobieństwo, że ktoś inny przetłumaczy to tak samo, jak Wy. Poza tym nie czarujmy się- polskich tekstów, które mogą się przydać w pisaniu pracy, jest jak na lekarstwo.
6) Czytajcie DOKŁADNIE wytyczne Waszej uczelni, dotyczące technicznej strony Waszej pracy. Na pewno gdzieś na stronie uczelni znajdziecie, jak powinna wyglądać pierwsza strona, jaką czcionką wszystko powinno być napisane, ile egzemplarzy musicie wydrukować i w jaki sposób je oprawić. Chcę też zwrócić uwagę, że zbindowanie, to nie jest to samo, co "kartki trwale złączone ze sobą
(zgrzane) i zabezpieczone okładkami
ochronnymi". Ja o tym nie wiedziałam ;)
7) Hmmm, to chyba powinno być w punkcie pierwszym- pracę piszcie sami ;) Nie no, nie posądzam oczywiście nikogo o kupowanie pracy, ale wolałam o tym napisać. Owszem, czasu trzeba na to poświęcić dużo, jednak człowiek przynajmniej wie, co pisze, umieszcza to, co chce umieścić. Poza tym pisząc pracę niemal mimowolnie się uczymy. Serio- same będziecie zdziwione ile umiecie na dany temat powiedzieć, nawet jeśli jeszcze się nie uczyliście:)
Rady dotyczące obrony (i czasu "okołoobronowego"):
1) Przynajmniej miesiąc przed, zacznijcie brać lecytynę. Dobra, przyznam, że nie czytałam nic na temat, czy suplementacja lecytyną rzeczywiście pomaga (btw. to bardzo dobry temat na notkę, zrobię rozeznanie ;), ja jednak zauważyłam, że mi przyjmowanie lecytyny pomaga. Wiadomości wchodzą niemal mimowolnie .
2) Kiedy uczycie się do obrony, wtedy się uczycie, ale gdy robicie sobie przerwę lub idziecie spać, nie myślcie o tym. Postarajcie się wtedy całkowicie wyprzeć myśli na ten temat. Mi pomagało wymyślanie sobie różnych historyjek w głowie. Dobra, wiem, że to zakrawa o chorobę psychiczną, ale cóż z tego. Pomaga. A przynajmniej mnie pomagało ;P
3) Nie uczcie się non stop. Mózg się zbuntuje i nawet jeśli się zmusicie do nauki, to za wiele Wam w głowie nie zostanie. Pójdźcie na spacer, obejrzyjcie jakiś film/serial, przeczytajcie kawałek książki. Zróbcie sobie wolne MINIMUM raz dziennie, bo zwariujecie, a tego nikt nie chce i żaden tytuł naukowy nie jest tego warty ;)
4) Poza zaplanowanymi przerwami stosujcie zasadę- jak jem, to się nie uczę ;D Zawsze zyskacie dodatkowe 15-30 minut czasu, który możecie wykorzystać na obejrzenie odcinka sitcomu, przesłuchanie kilku piosenek itp.
5) Jeżeli jakiś czas przed obroną złapie Was taki stres, że będzie wam się aż chciało płakać, to płaczcie.
Muszę być szczera- 2 dni przed obroną miałam poczucie takiej
bezradności i takiej pustki w głowie, że miałam moment załamania i
ryczałam jak bóbr. Nie znam się na psychologii, jednak myślę, że to
naturalna reakcja i nie ma co się bronić przed tym rękami i nogami.
6) Wbijcie sobie do głowy, że komisja nie jest wrogiem. Skoro już Wam się udało napisać pracę, promotor ją zatwierdził, to nikt nie będzie Wam rzucał kłód pod nogi. Pamiętajcie, że to jak Wy wypadniecie, świadczy też o promotorze. Przecież on nie chce, żeby jego student dostał niską ocenę lub, co gorsza, się nie obronił...
7) Nie piszcie za dużo tekstu na slajdach prezentacji. Wypunktujcie naprawdę najważniejsze rzeczy, do których dopowiecie trochę z głowy. Sami chyba wiecie, jak bardzo irytujące są prezentacje osób, które nie dość, że nawalą tekstu na slajdach, to potem je czytają...
8) Najlepszym tłem prezentacji, jest czyste, białe tło. Pamiętajcie, że nie wiecie w jakich warunkach będziecie ją wyświetlać, a czarne litery na białym tle będą zawsze widoczne.
9) Nie uczcie się prezentacji na pamięć. Chodzi mi tu o napisanie sobie co się chce powiedzieć i wyuczenie tego słowo w słowo. Owszem, macie wtedy pewność, że się wyrobicie w czasie, ale nie daj Boże zapomnicie ze stresu jakiegoś kawałka prezentacji i może być kiepsko...
10) Po wejściu do sali, w której będziecie się bronić, nie podawajcie ręki osobom z komisji na powitanie. Oni są starsi i wyżsi stopniem naukowym, więc jeśli będą chcieli się przywitać podaniem ręki, to to zrobią. A niektóre osoby są bardzo wyczulone, jeśli chodzi o savoir vivre.
11) Zabierzcie ze sobą do sali butelkę wody, z której będziecie mogli pociągnąć łyka po przedstawieniu prezentacji. To niby tylko ok. 15 minut mówienia, jednak w ustach robi się pustynia...
To by były najważniejsze moje rady i sposoby na poradzenie sobie z pisaniem pracy i jej obroną. Pamiętajcie, że to są MOJE rady i MOJE sposoby. To co u mnie się sprawdziło, nie koniecznie będzie działać na Was. Każdy z nas jest inny i trzeba brać to pod uwagę. Mam jednak nadzieję, że komuś się przyda to, co napisałam:)
Zgadzacie się z moimi spostrzeżeniami i sposobami? A może macie jakieś swoje patenty, którymi możecie się podzielić z innymi?